KAZANIE PASYJNE
 GORZKIE ŻALE PRZYBYWAJCIE
KAZANIE 2
 05.03.2023 

Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie…. Jezu, od okrutnych oprawców na sąd Piłata, jak zabójca szarpany… W dzisiejszym rozważaniu chcemy uczestniczyć w tym jedynym, wyjątkowym w dziejach świata procesie, który tak naprawdę był czystą farsą. Jest publika, oskarżyciele, sędzia, a przed nim stoi człowiek, o którego życie toczy się gra pomiędzy Piłatem a podburzonym tłumem.

Dlaczego prowadzą Jezusa do Piłata? Przecież wyrok już dawno został wydany. Pod osłoną nocy, wbrew prawu żydowskiemu, w tajemnicy. Jednak Sanhedryn nie ma prawa wykonywania wyroków. Izrael jest pod rzymską okupacją. Namiestnik cesarza rzymskiego, Poncjusz Piłat, musi zatwierdzić wyrok wydany przez Sanhedryn. Żydzi muszą dowieść winy oskarżonego. Wobec Piłata oskarżyciele nie przedstawiają zarzutów natury religijnej. Są przebiegli, a ich zarzuty są wyłącznie polityczne – że zakazuje płacić podatki, wznieca rozruchy…

To wszystko jednak nie przekonuje namiestnika. Żydzi podają wtedy koronny zarzut: „Czyni się królem, podaje za Mesjasza!” Piłata, patrzącego na wymizerowanego skazańca, z pewnością zaskoczył, a może i rozbawił zarzut, że Jezus czyni się królem. Rozpoczął się wówczas słynny dialog. Piłat pyta Syna Bożego: „Czy Ty jesteś Królem?”
Przez cały czas swojej ewangelizacyjnej działalności Jezus jakby unikał konfrontacji z tym pytaniem. Nigdy tak siebie nie nazywał. Pytanie to dopadło go teraz, gdy samotny i poniżony do ostatnich granic stoi przed namiestnikiem cesarskim. Jezus nie zaprzecza jednak: „Tak, jestem Królem” mówi i zaraz dodaje: „Królestwo moje nie jest z tego świata, Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha głosu Mego” (J 18,37). Piłata jakby zaskoczyła ta odpowiedź. Nie wie, co odrzec. Dlatego trochę cynicznie, a trochę filozoficznie pyta: „A cóż to jest prawda?”. On w swojej prawdzie już się pogubił. Choć wśród dworskich intryg i uprawianej polityki już dawno przestał odróżniać prawdę od fałszu, to jednak jest świadomy niewinności Jezusa i nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za jego śmierć. Nie znajdując winy, odsyła go do Heroda, ale ten wyśmiawszy Jezusa, ubiera go w purpurę i odsyła ponownie do Piłata. Chytry lis też nie chce być za to odpowiedzialny. Rozpoczyna się jedyny w historii świata i w swoim rodzaju handel o ludzkie życie. Stawką jest życie Boga-Człowieka: „Wybierajcie! Kogo chcecie, abym wam wypuścił – Barabasza czy Jezusa?”.
Chwila konsternacji, tłum milczy, ale tylko przez moment. Starszyzna żydowska czuwała. Podszepnęli, co należało, by tłum poprawnie zawyrokował: „Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj!”

Wyrok więc zapadł. Ale farsa trwa. Piłat, próbując jeszcze przemówić do tłumu, choć przestraszony groźbą, umywa ręce. „Nie jestem winien krwi tego sprawiedliwego, to wasza rzecz”. Tchórz! Groźba niełaski cesarza, ryczący tłum, lęk o swoją karierę i ten cichy, skatowany człowiek, którego cała postać zdaje się mówić – niewinny…

To wszystko powoduje, że w duszy Piłata rozgrywa się dramat. „Odwagi – szepcze anioł. – Zrób krok ku prawdzie, a prawda cię wyzwoli. Poznaj, czym jest prawda. Czyż nie o nią pytałeś?”. Ale pojawia się i drugi głos, głos szatana, ojca kłamstwa: „Piłacie, co to jest prawda, czy mało to już niewinnych za nią cierpiało, a zresztą co ci do tego, skoro naród żąda jego śmierci? Wydaj go im! Pamiętaj o swojej karierze. I tak już jesteś w niełasce u cezara, że cię tu zesłał, do tej nędznej Judei”.

Ile takich wewnętrznych walk, wahań między dobrem a złem rozgrywa się we wnętrzu każdego z nas? Bóg w głębi naszego sumienia mówi: „nie czyń tego, tak nie wolno, nie krzywdź”. A tymczasem drugi głos fałszywie podszeptuje: „nie bój się, nikt się nie dowie, użyj trochę świata i radości życia, nie bądź naiwny, wszyscy tak robią, nie bądź naiwny”. I niestety często ulegamy podszeptom złego ducha. Tchórzymy jak Piłat. Usypiamy swoje sumienie, zagłuszamy jego głos. Stosunkowo łatwo zagłuszyć sumienie, trudniej jednak zmierzyć się ze smutnymi następstwami niewłaściwego wyboru, za który trzeba zapłacić niekiedy słoną cenę przez całe dalsze życie. Czy życie nie podsuwa nam takich wartych przemyślenia przykładów? Zapytajmy o to kobiety, które wydały wyrok na swoje nienarodzone dzieci. Czy łatwo jest im z tym żyć?

Nie bądźmy podobni do Piłata w jego zwątpieniu i niezdecydowaniu, nie dajmy się zastraszyć, nie poddawajmy się bez walki. Nie ustępujmy pola złemu. To prawda, że najtrudniejszą walką, jaką człowiek w życiu musi stoczyć, jest walka z samym sobą, ze swoimi słabościami i grzechami. Ale jest to walka o być albo nie być sobą, o człowieczeństwo, prawdę o samym sobie.
Media dzisiaj nieustannie wręcz bombardują nas, zalewają informacjami o wielkości zła i niemoralności, o fałszu i oszustwie. Wydają się krzyczeć: „dziś nie da się żyć inaczej! Musisz się dostosować do obowiązujących reguł!” Nie daj się, siostro i bracie, zwieść temu podstępnemu głosowi!

Czy pomyśleliście kiedyś o tym, że sąd Piłata stanowi odwrócenie Sądu Ostatecznego? W jednym i drugim przewodzie sądowym pojawiają się Bóg i ludzkość. Podobieństwo jest uderzające, z jedną tylko różnicą: role są odwrócone, zamienione. Na Sądzie Ostatecznym sędzią będzie Bóg, zaś winowajcą i oskarżonym – człowiek. Każdego z nas to czeka. Trzeba będzie zdać sprawę z włodarstwa swego. Dlatego czyńmy pokutę, póki mamy czas. Nieustannie nawracajmy się, aby kiedyś, gdy staniemy przed sądem – a nie będzie to żadna farsa, ale sąd sprawiedliwy – Bóg był dla nas bardziej miłosiernym ojcem niż sprawiedliwym sędzią. Żyjmy zawsze pojednani z Bogiem i drugim człowiekiem. I nie zapominajmy, że najlepszym wypełnieniem prawa jest miłość!