KAZANIE PASYJNE GORZKIE ŻALE PRZYBYWAJCIE
KAZANIE 4 
19.03.2023

Annasz – Kajfasz – setnik.   Stają dziś przed nami kolejni świadkowie Pasji Jezusa z Nazaretu, którzy w różny sposób, często niezamierzony, pomagają nam na nowo i pełniej przeżyć tajemnicę miłości Boga do człowieka. Pod osłoną nocy naprędce zwołano Sanhedryn, żydowską Wysoką Radę, którą tworzyli kapłani. Na jej czele stał najwyższy kapłan. W owym czasie stanowisko to piastował Kajfasz, a radą służył mu jego teść, Annasz. Są to wyjątkowi świadkowie, gdyż ośmielili się świadczyć przeciw Bogu, sądzić Boga-Człowieka. Takiego wydarzenia w dziejach świata jeszcze nie było. Jezus zdradzony i pojmany w Ogrodzie Oliwnym, zanim stanął przed Sanhedrynem, został zaprowadzony najpierw do Annasza.

To odsyłanie Jezusa weszło nawet do potocznego języka – czasem mówimy, że ktoś chodzi „od Annasza do Kajfasza”. Jakąż satysfakcję musiał odczuwać ten starzec, widząc pojmanego i spętanego więzami znienawidzonego Nauczyciela, który nawoływał do pokuty, wytykał wady i grzechy, i to komu? Im, kapłanom! Elicie! Który śmiał ich nazywać „plemieniem żmijowym” i „grobami pobielanymi”! Który odsłaniał ich przewrotność i obłudę! Czyż może być większa zniewaga? Teraz to on, Annasz, jest górą, teraz to on będzie pytał i oskarżał. Pyta więc Jezusa o Jego uczniów i o to, czego nauczał. Ten milczy na temat uczniów, bo cóż ma powiedzieć? Że zalęknieni uciekli, że zostawili go samego?

W kwestii nauczania żydowskim zwyczajem odpowiada pytaniem na pytanie: „Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co powiedziałem” (J 18,20–21). Odpowiedź Jezusa wprowadziła Annasza w zakłopotanie. Wydaje się zbity z tropu. Tę konsternację dostrzega jeden ze sług Malchus i nabijaną ćwiekami rękawicą wymierza Chrystusowi policzek, mówiąc: „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?” Chrystus jednak nie nadstawia mu drugiego policzka, jak sam kiedyś nauczał. Broni swojej godności, pytając: „Jeśli źle powiedziałem, udowodnij, co było złe, a jeżeli dobrze, to czemu Mnie bijesz?” Przesłuchanie u Annasza nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, nie dostarczyło dowodów sugerowanej winy. Prowadzą więc Jezusa do Kajfasza, by postawić go przed Wysoką Radą.

I znów napastliwe pytania, fałszywe świadectwa, plucie i bicie. Po co to wszystko? Przecież wyrok dawno już zapadł. To przecież Kajfasz powiedział, że „lepiej jest, by jeden człowiek umarł za naród, niż cały naród miałby być zniszczony”. Jednak trzeba spełnić wymogi prawa. Wina musi być dowiedziona. Dlatego Kajfasz stawia wszystko na jedną kartę i uroczyście pyta: „Poprzysięgam Cię na Boga Żywego, czyś Ty jest Chrystus, Syn Boga Żywego?” (Mt 26,63b).

Chrystus do tej pory milczał, nie odpowiadał na oskarżenia fałszywych świadków. Bo czyż można dyskutować z kimś, kto staje się narzędziem szatana? Jednak na to pytanie odpowiada oświadczeniem: „Tak, ja nim jestem. Ja się na to narodziłem, by dać świadectwo prawdzie”. To jest to, na co Kajfasz czekał. W teatralnym geście rozdziera szaty, krzycząc: „Zbluźnił, oto słyszeliście bluźnierstwo! Cóż tedy myślicie?” Odpowiedź mogła być tylko jedna: „Winien jest śmierci!” Zapada wyrok, który człowiek wydaje na swego Stwórcę. Nareszcie publicznie i głośno zostało wypowiedziane to, o czym Kajfasz i Annasz myśleli od początku, od pierwszych chwil publicznej działalności Jezusa. Oni od początku, tak jak i większość faryzeuszy, odrzucali Syna Bożego. W pewnym sensie można nawet podziwiać ich „odwagę”. Bo przecież trzeba mieć odwagę, aby wziąć na siebie odpowiedzialność za najcięższą zbrodnię ludzkości – skazanie na śmierć Boga-Człowieka. Jednak czy była to odwaga? Może bardziej zaślepiona nienawiść, która jak gangrena toczyła ich serca.

Przyjrzyjmy się jeszcze innemu świadkowi Pasji Jezusa. Jego postawa dowodzi, że nawet będąc oprawcą, przeciwnikiem Boga, w jednej chwili można się nawrócić. Tym świadkiem jest rzymski setnik. Tradycja nadała mu imię Longinus. Święty Marek w swojej Ewangelii pisze: „Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób Jezus oddał ducha, rzekł: Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15,40). Co mógł wiedzieć o Jezusie ten poganin? Pewnie niewiele, może doszły do niego jakieś pogłoski o żydowskim nauczycielu, cudotwórcy, opowiadane w Pretorium przez innych żołnierzy. Jednak teraz widział na własne oczy cierpienie Jezusa, to, jak je znosił. Słyszał Chrystusowe słowa, które padają z krzyża. Nie przekleństwa, ale słowa przebaczenia. Widział też zjawiska towarzyszące tej śmierci: trzęsienie ziemi, nagłą ciemność. To  wystarczyło, aby uwierzył, padł na kolana i wyznał wiarę.

Nie brak dziś na świecie ludzi, którzy na wzór Kajfasza i Annasza odrzucają Boga i Jego Miłość. Są zaślepieni nienawiścią do Boga i Kościoła. Otwarcie walczą z Kościołem i jego nauczaniem. Dokonali już wyboru. Człowiek zawsze kogoś lub coś wybiera… Historia widziała i zanotowała wielu fałszywych bogów, którzy zostali zrzuceni z cokołów i odeszli w niepamięć wraz z głoszonymi poglądami i ideami. Tylko Jezus Chrystus pozostał „wczoraj i dziś, i na zawsze – ten sam”. Bóg nieustannie czeka na człowieka. Jest cierpliwy w swojej miłosiernej miłości. I często zdarza się, że ci ludzie, którzy znaczną część swojego życia poświęcili na walkę z Bogiem, tak jak setnik nawracają się. Ostatnim tchnieniem wołają o księdza. Może nawet tego samego księdza, którego prześladowali i niszczyli. Proszą o spowiedź i katolicki pogrzeb.

To są cuda Bożego Miłosierdzia, przebaczającej Miłości Boga. Siostry i bracia. Nie czekajcie na tę ostatnią chwilę, bo możecie nie zdążyć. Pamiętajmy zawsze o słowach Zbawiciela: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.

Idźmy przez życie ze słowami setnika na ustach: „Prawdziwie, On jest Synem Bożym”.